Nauka jazdy na snowboardzie, czyli nieznośny ból dupy
Pierwsze chwile na stoku mogą być kluczowe dla powodzenia operacji o nazwie "nauka jazdy na snowboardzie". Albo załapiesz o co w tym wszystkim chodzi i szczęśliwie zjedziesz na sam dół, albo złamiesz nogę i przyjadą po Ciebie służby ratownicze. Bez względu na to, który wariant los przygotował dla Ciebie, musisz nauczyć się upadać. A potem wstawać. Jak w życiu.
Ależ ten śnieg jest śliski - pomyślałem, kiedy pierwszy raz próbowałem wstać z dechą przytwierdzoną do nóg. Na sucho wszystko wychodziło wzorcowo. Ale na stromym stoku pokrytym śniegiem opanowanie sztuki wstawania jest sporym wyzwaniem. Minęło kilka godzin zanim w miarę płynnie podnosiłem się z tyłka do pionu. Wcześniej zaliczyłem kilkadziesiąt gleb i choć w tym czasie wcale nie jeździłem, to moja dupa już odczuwała skutki tej zabawy.
Pionizacja okazała się zbawienna dla dupy, ale zabójcza dla kolan. I nadgarstków. Młody adept sztuki snowboardu szybko pojmie, że grawitacja na stoku działa nieubłaganie. Jak się rozpędzisz, to musisz się jakoś zatrzymać. Jadąc przodem do stoku (czyli tyłem do kierunku jazdy) cięgi zbierają kolana. W odwrotnej pozycji - nadgarstki i pośladki. Bez względu na to jak zamierzasz się zatrzymać, najlepiej zrobisz jeśli za wszelką cenę unikniesz upadania na boki. W tym wypadku Twoje ciało zacznie się obracać i bezwładnie staczać ze stoku i tylko krok będzie Cię dzielił od poważnego uszkodzenia kolan lub kręgosłupa. I to nawet przy niskiej prędkości. Więc jak już się musisz wywalić (a musisz!) to zrób to lecąc albo do przodu albo do tyłu.
Na początku nauki jazda wcale nie przypomina tego, co widzicie oglądając na stoku innych snowboardzistów. Aby jeździć z dechą skierowaną przodem do kierunku jazdy, najpierw musisz się nauczyć trzymać ją prostopadle do stoku. To jest łatwe tylko z pozoru. Kontrola nad rozpędzoną masą (czyli własnym ciałem) na stoku to zadanie dla odważnych zawodników. Jeśli nigdy nie próbowaliście swoich sił na nartach, deskorolce czy innym sprzęcie jeżdżącym, to przygotujcie się na bolesną naukę hamowania na snowboardzie i zainwestujcie parę złotych w ochraniacze na kolana i nadgarstki. I w ubezpieczenie NNW.
Pomijając powyższe niedogodności jazda na snowboardzie daje naprawdę sporo radości - nawet w początkowym okresie nauki. Nie warto zrażać się pierwszymi kilkudziesięcioma wywrotkami. Ja jeździłem do pierwszego bólu... więzadeł kolanowych. Żadnej innej kontuzji się póki co nie boję: tyłek przecież nie jest ze szkła i nawet jak się potłucze to mała strata.
Dla zainteresowanych dalszym ciągiem moich zmagań z deską, polecam wpis "Jak skręcać na snowboardzie, czyli poradnik młodego deskarza"
Zobacz też:
Ależ ten śnieg jest śliski - pomyślałem, kiedy pierwszy raz próbowałem wstać z dechą przytwierdzoną do nóg. Na sucho wszystko wychodziło wzorcowo. Ale na stromym stoku pokrytym śniegiem opanowanie sztuki wstawania jest sporym wyzwaniem. Minęło kilka godzin zanim w miarę płynnie podnosiłem się z tyłka do pionu. Wcześniej zaliczyłem kilkadziesiąt gleb i choć w tym czasie wcale nie jeździłem, to moja dupa już odczuwała skutki tej zabawy.
Na filmie poniżej instruktor tłumaczy podstawy zachowania się na stoku. Tłumaczy po angielsku, ale i tak warto obejrzeć.
Pionizacja okazała się zbawienna dla dupy, ale zabójcza dla kolan. I nadgarstków. Młody adept sztuki snowboardu szybko pojmie, że grawitacja na stoku działa nieubłaganie. Jak się rozpędzisz, to musisz się jakoś zatrzymać. Jadąc przodem do stoku (czyli tyłem do kierunku jazdy) cięgi zbierają kolana. W odwrotnej pozycji - nadgarstki i pośladki. Bez względu na to jak zamierzasz się zatrzymać, najlepiej zrobisz jeśli za wszelką cenę unikniesz upadania na boki. W tym wypadku Twoje ciało zacznie się obracać i bezwładnie staczać ze stoku i tylko krok będzie Cię dzielił od poważnego uszkodzenia kolan lub kręgosłupa. I to nawet przy niskiej prędkości. Więc jak już się musisz wywalić (a musisz!) to zrób to lecąc albo do przodu albo do tyłu.
Na początku nauki jazda wcale nie przypomina tego, co widzicie oglądając na stoku innych snowboardzistów. Aby jeździć z dechą skierowaną przodem do kierunku jazdy, najpierw musisz się nauczyć trzymać ją prostopadle do stoku. To jest łatwe tylko z pozoru. Kontrola nad rozpędzoną masą (czyli własnym ciałem) na stoku to zadanie dla odważnych zawodników. Jeśli nigdy nie próbowaliście swoich sił na nartach, deskorolce czy innym sprzęcie jeżdżącym, to przygotujcie się na bolesną naukę hamowania na snowboardzie i zainwestujcie parę złotych w ochraniacze na kolana i nadgarstki. I w ubezpieczenie NNW.
Pomijając powyższe niedogodności jazda na snowboardzie daje naprawdę sporo radości - nawet w początkowym okresie nauki. Nie warto zrażać się pierwszymi kilkudziesięcioma wywrotkami. Ja jeździłem do pierwszego bólu... więzadeł kolanowych. Żadnej innej kontuzji się póki co nie boję: tyłek przecież nie jest ze szkła i nawet jak się potłucze to mała strata.
Dla zainteresowanych dalszym ciągiem moich zmagań z deską, polecam wpis "Jak skręcać na snowboardzie, czyli poradnik młodego deskarza"
Copyright @MemoryFive. Skontaktuj się z autorem drogą mailową |
Pamiętam jak pierwszy raz wstałam, by ''zjechać'' na dół. No i niestety będąc zbyt pewną siebie wjechałam pod wyciąg ;)
OdpowiedzUsuńJeździłem, dużo na deskorolce, w zeszłą zimę przerzuciłem się na snowboard i to było masakryczne. Więcej leżałem, niż jeździłem.
OdpowiedzUsuńDupka jest po czesci z kosci - jeszcze gorzej, niz ze szkla, bo nie dosc, ze moze sie potluc, to jeszcze czasami lubi sie polamac. Moja kosc ogonowa w zeszlym roku powiedziala dosc. Jezdzilam przez kilka kolejnych dni nieswiadoma zlamania.
OdpowiedzUsuńSkutki: nie moge miec dzieci. Cos krzywo sie zroslo. I oczywiscie boli podczas proby wstania po dluzszym czasie.
Uwazajcie na dupki! Polecam nabyc spodnie ze specjalnym ochraniaczem.
Jezeli upadac do przodu, to na cale przeramiona, nie na dlonie, bo sobie powykrecacie nadgarstki.
I nie zrazac sie! Jazda na deske, nie kisic sie w domu.
Pozdrowienia ze stoku;)
a ja sie przygotowuje do mojej pierwszej jazdy - zobaczymy co to bedzie? hi hi . Jak na razie jestem pelen zapalu , ale ciekawe co to bedszie juz na stoku. A moze zaczac od malej gorki? Hmmmmm...
OdpowiedzUsuńno ja pierwszy sezon mam za sobą :) Najbardziej ucierpiały nadgarstki, kolana i dupa! ;/ poki co nawet nie wiem jak ogarnac schodzenie z deska z wyciągu... zawsze jest tak wysoko, boje sie za jak zeskocze z przypieta deska - to sie zabije ;p jakos ta jazda idzie... ale jak nabieram predkosci, to za Wacka nie wim jk przejsc na przednia krawedz??? - zawsze upadek ;/
OdpowiedzUsuńHa! też z tym miałem największy kłopot na początku. Trzeba się nauczyć przenosić środek ciężkości z palców na pięty - bez tego deska nabierze śniegu i zawsze będziesz się wywalać. Najlepiej to trenować na jakimś w miarę płaskim stoku (im mniejsza prędkość tym jakoś łatwiej). Polecam na przykład Zieleniec do tego typu edukacji. No i nie zniechęcaj się! Wszystko przyjdzie z czasem ;)
OdpowiedzUsuńPo tych wszystkich wypowedziach już tak chętnie się nie chcę uczyć, a tak bardzo chciałałam.
OdpowiedzUsuńNie ma co się zniechęcać..do jazdy..ja zaczęłam w zeszłym roku pierwszy raz stanęłam na stoku w Zakopanym..płasko, ale już wtedy upadłam tyle razy, że nie jestem w stanie pamiętać..po miesiącu pojechaliśmy do Wierchomli..i tam ławeczka..najgorszy pierwsze zejście myślałam że umrę..kiedy się zbliżałam do końca podróży..Polecał Białkę Tatrzańską na deskę po prostu rewelka..gondolka..bez strachu przed zejściem..w tym roku nabyłam swój sprzęt..pojechałam do Chrzanowa..i tam orczyk..porażka totalna..jeżeli chcecie czerpać przyjemność z jazdy..wiem wiem większość mówi że na desce to nawet po kapuście można jeździć..ale trzeba najpierw tam zajść..I w tym roku byłam zdumiona jak wszystko..z sezonem odeszło..i od nowa kilka upadków..ale dam radę..polecał..aby złapać tylko bakcyla..i chęć do jazdy..a reszta przyjdzie sama:)))Pozdrawiam wszystkich jeżdżących i tych zaczynających..Dacie radę..mi tez tak mówili..:))
OdpowiedzUsuńJak na pierwszy raz to polecam instruktora!!!
OdpowiedzUsuńja w ogóle chcę się nauczyć na snowbordzie ...
OdpowiedzUsuńna razie umiem tylko na nartach , choć troche mi się nie podobają , więc dlatego spróbuję z snowbordem : P
na razie nie mam ani deski , ani butów , ale będę wypożyczać i dopiero pźniej zakupię sprzęt . ; )
byłam taka napalona na snowbord , ale jak przeczytalam troche to tak samo boję się , żę sobie nie poradzę ... ; /
najgorzej jak pomyślę , że np. jadę prosto , tak bardzo szybko , nie potrafie tak jakoś spowolnić i tak wywalam się.... ; [ kapa : /
no nic jeżeli nie spróbuję to sie nie przekonam : )
nie ma co sie martwić . początki zawsze są trudne we wszystkim i tak było jest i będzie. najgorzej jest sie uczyć samemu . Pewien etap da się przejść ale potem popełniamy nawykowe błędy i przewracamy sie nie wiadomo dlaczego ( bo nie znamy techniki jazdy) Instruktor to podstawa. Ja uczyłem się sam potem z instruktorami na obozach z AWF'u teraz w tym roku już bedę instruktorem. Nie ma sie co bać - predkości itp. ale trzeba znać conajmniej podstawy żeby sie nie uszkodzić powaznie. pozdrawiam. jak co mogę zawsze pomóc gg: 7744252
OdpowiedzUsuńJa dziś kupuje deske i będe jeździł czymajcie kciuki
OdpowiedzUsuńwitam, jeżdżę (uczę się jeździć) drugi sezon i wiecie co? nie ważne ile razy stłukę sobie tyłek, nie ważne ile razy powybijam palce i skręcę nadgarstki! jazda co roku sprawia mi niesamowitą radość i jest mega fajna! śnieg po prostu czasem bywa twardy :), nie łamać się, nie mazgaić, nie siedzieć w domu. w każdym mieście znajdzie się jakaś mała górka i kilka osób, z zajawką! IDŹCIE JEŹDZIĆ!! śniegu nam nie brakuje :D pozdrawiam i do zobaczenia na stokach. n0em
OdpowiedzUsuńdzienki na pewno pojadę na stok jak co roku , ale tym razem nie będę się martwić upadkami. przecierz ja nie robie tego z przymusu tylko dla przyjemnośi
Usuńza ortografię przeprasza
wiktoria
Witam wszystskich fanów snowboardu:-)))
OdpowiedzUsuńRozpoczełam nauke w tym sezonie.
Mój piewszy zjazd o mało co nie skończył sie złamanym nosem:-)Kilkumintowy krwotok z nosa napedził mi troszke strachu. Ale nie ma co sie łamać, poczatki zawsze sa trudne.
A ja mam za soba pierwsze 4 zjadzy w swieradowie:D jezdzac na nartach zawsze krecilo mie to jak smigaja na dechach i w koncu sie odwazylam:Dmoja siostra ze szwagrem(juz jezdzacy)kazali mi z samej gory jechac oczywiscie uprzednio postepujac ze mna jak prawdziwi instruktorzy:D jestem z siebie dumna bo za 3 razem juz"jechalam"hahaha wywalajac sie jedynie dwa razy;) straszyly i martwili ze bedzie ciezko ale jest git;) tylko jeszcze jazde na palcach ogarne i smigammmmm szlifujac umiejetnosci:D:D
OdpowiedzUsuńsluchajcie bo mam problem nigdy nie jezdzilem na snowboardzie i jak sie to robi jak zjechac i wogole bo nie mam pojecia nawet jak sie skreca czy to tak samo jak na deskorolce? prosze o odpowiedz szczegolowa pozdro i dzieki z gory odppowiedzi prosze do jutra bo w sobote z rana juz jade a w niedziele 1 lekcja na koniu :) pozdro i dzieki z gory ADRIAN z walbrzycha :D
OdpowiedzUsuńJestem po pierwszym dniu nauki.
OdpowiedzUsuń10-15 minut uczyłem się wstawać i trzymać równowage.
po pól godziny zjeżdżałem ślizgiem przodem i tyłem.
Po godzinie bezproblemowo obkręcałem się z przodu na tył, wstaje na deske bez problemowo.
Po dwóch i pół godziny nauki jezdze już prawie normalnie, ósemka wychodzi mi już prawie, czasami nie złapie kąta dobrego i deska nabiera sniegu i upada.
Spodnie mi przemokły bo descz padał i musieliśmy uciekac.
Na drugi raz naucze się do końca ósemke a na trzecią wyprawę na stok biorę instruktora, żeby doszlifował moje umiejętności.
NAUKA JAZDY NA DESCE TO ŁATWIZNA, DUŻO ŁATWIEJ NIŻ NA NARTACH I BEZPIECZNIEJ. NIE POWYKRECAJĄ CIĘ SIĘ KOLANA PRZY UPADKACH I BARDZO DOBRZE SIĘ HAMUJE!!!
DZISIAJ BYLAM PIERWSZY RAZ POZA TYM ZE ZALICZYLAM PARE GLEB NIE BYLO ZLE WRECZ PRZECIWNIE TO ZAJEBISTA ZABAWA POLECAM KAZDEMU:)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM WSZYSTKICH A SZCZEGOLNIE TYCH KTORZY MAJA BARDZO SUZE OBAWY NAPRAWDE NIE JEST STRASZNIE:)
Nauka na małym,szerokim stoku jest naprawde bezpieczna i przyjemna.8 lat temu zaczynalem na ostrej gorze.masakra nie wazcie sie nawet probowac.mozna zabic albo siebie albo kogos.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem najlepszym miejscem do nauki jazdy jest miejscowość Zlaté Hory w Czechach bo :)
OdpowiedzUsuń-jest kanapa a dla nowicjusza orczyk potrafi bardzo utrudnić życie
-stok jest stosunkowo szeroki i od połowy ma małe nachylenie
-z kanapy można zejść w połowie stoku i zjeżdżać na małym spadku
-jak jedziemy z osobą która ma nas uczyć (np znajomym) albo z grupą znajomych którzy już wymiatają to dla nich też nie będzie zmarnowany czas bo mogą sobie kanapą wjechać na szczyt a ze szczytu do połowy jest niezły hardcore :)
pozdrawiam początkujących i zapraszam na
www.wszystkoosnowboard.blogspot.com
Hej wlasnie zaczolem jezdzic na desce tzn ostatnie 3 dni spedzilem na niej Wywalilem sie tyle razy i tak efektownie ze nie moge sie doliczyc WSZystko ALE to wszystko mnie boli Moje wywrotki były tak efektownie że można by je podziwiać godzinami. ALE TEN BOL JEST TO WSZYSTKO JES TEGO WARTE.
OdpowiedzUsuń(Byłem w Koninkach i na śniezycy nie polecam na poczatek bo troche za stromo szczegolnie ten 2 stok)
musze sie naucyc
OdpowiedzUsuńMam 55 lat i chce się nauczyć jeździc na snowbordzie, nie wiem czy nie jestem za stara. Na nartach smigam od 20 lat. Czy jest ktos na forum w moim wieku
OdpowiedzUsuńTrochę ludzi negatywnie nakręcasz z tą nauką, zamiast jakoś zachęcić to z grubej rury, że od razu się połamią i będą się uczyć sto lat ... Jakie to polskie, aby zdołować każdego :/
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńJa 2-3 lata temu próbowałem się nauczyć. Niestety mnie ogranicza strach (wcześniejsze skręcenia kolan z naderwanymi więzadlami). Ale ogólnie jest spoko. W tym roku też chcę się wybrać na kilka dni dalej się uczyć.
Ogólnie zabawa przednia na desce.
Zaczynajcie od szerokiego, łagodnego stoku - 'oślej łączki' a z pewnością wszystko będzie dobrze :-)
OdpowiedzUsuńMi najwięcej problemów sprawiała tendencja do przenoszenia środka ciężkości na tylną nogę i zbytnie garbienie się. Dość skutecznie walczę z tymi błędami, mam za sobą udane zakręty (na razie robię tylko takie o dość dużym promieniu skrętu), coraz mniej się wywracam i wypady na stok dają naprawdę dużo frajdy. Strach pomyśleć co to będzie jak zacznę naprawdę dobrze śmigać.
Ja już jeżdżę 5 rok i ani razu mi nic nie było bo się nie boje ... jak się nie będziecie bać to se nic nie zrobicie :D
OdpowiedzUsuńmam 40 lat i dzis pierwszy raz byłam na desce, oczywiscie zaliczona gleba kilka razy problem ze wstawaniem do przodu i po zdjeciu butów cholerny ból łydek.. no ale cóz brak kondycji wychodzi:) jednak nie zniechecilam sie i zbieram sie do dalszej nauki.polecam w kazdym wieku ,fajna zajawka:)
OdpowiedzUsuńhmm to jesli mam porownac Pana do swoich wyczynów to jestem mistrzem... zaliczylam dopiero trzy razy na stoku, przy pierwszym razie zaliczylam godzinke z instruktorem ale tylko na oslej laczce, na stok powiedzialam ze nie wyjade, o dziwo przy pierwszym podniesieniu sie na desce potrafilam sie utrzymac i instruktor powiedzial ze juz i tak duzo opanowalam, przy drugim razie jezdzilam sama ale poza osla laczke nie wyszlam co prawda potrafilam z iej zjechac bez upadku ale tylko na tylnieje krawedzi, przerazal mnie wyjazd orczykiem bo duzo o nim slyszalam ze jst ciezko ..wczoraj odwazylam sie i o dziwo wjechalam dwa razy bez wywrotki, a potem zjechalam rowniez na nogach...dla mnie to juz byl wielki sukces teraz mam zamiar opanowac przednia krawedz...dodam ze mam 26 lat a z deska nie mialam nigdy wczesniej do czynienia:)))
OdpowiedzUsuń:) super blog, bardzo przydatne rady :)
OdpowiedzUsuńfajny post, ja za tydzień zaczynam kurs jazdy na snowboardzie, w Alpach haha
OdpowiedzUsuńzapowiada się zabawnie i boleśnie!
Kilka dni temu po raz pierwszy założyłam na nogi dechę. Pierwsze 3 dni to "jazda" na oślich łączkach i sporo upadków a 4 dnia nastąpił jakiś przełom. Zaczęłam dość płynnie i bezupadkowo zjeżdżać ( wykonując skręty palce/pięty) na początku z oślej łączki a po godzinie wykupiłam karnet na wyciąg ( orczyk). Obawiałam się wjazdu orczykiem bardziej niż zjazdu a tu kolejna miła niespodzianka...bezproblemowo. Jeszcze tego samego dnia ( 4 dzień samodzielnej nauki) wjechałam orczykiem 14 razy i zjechałam wszystkimi trasami jakie były na stoku. Upadki oczywiście się zdarzały, ale było ich już niewiele. Chyba po prostu tego dnia się przełamałam i po prostu zaczęłam jezdzić :) Polecam...to wcale nie jest takie straszne
OdpowiedzUsuńA ja w 3 godzinki nauczylem sie jezdzic na snowboardzie ;) co prawda pierwsze kilka razy zjechalem na tylku ale pozniej juz czulem deske i szlo super ;D polecam
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=gwxKHFUkA_Y Tutaj po czterech godzinach...Coś nie wierze...Chyba jakieś nadzwyczajne dziecko, bo moje pierwsze godziny wyglądały dużo gorzej. Tyłek poobijany i cały zniechęcony
OdpowiedzUsuńZa pierwszym razem wmówiłam sobie ,że kontakt ze śniegiem jest najważniejszy (-:
OdpowiedzUsuńMi szło bardziej opornie, ale z czasem już było znacznie lepiej, choć nauka bardzo bolała.
OdpowiedzUsuńUmiem już jeździć na nartach, teraz przyszedł czas na snowboard :) W tym roku zobaczę jak to jest, śmigać na jednej desce. Muszę jeszcze porozglądać się za dobrym sprzętem i zimą zacznę naukę. Myślę że będzie fajnie na snowboardzie. :)
OdpowiedzUsuńJa też już przebrnęłam przez narty, teraz chcę spróbować swoich sił na snowboardzie :)
OdpowiedzUsuńNie jest lekko ale warto!
OdpowiedzUsuńMój pierwszy sezon na snowboardzie wspominam bardzo boleśnie. Prze następne dwa tygodnie po powrocie nie mogłem się ruszać. Teraz jeździ mi się już świetnie i upadków jest co raz mniej. Wybieram się tej zimy do Karpacza testować nowe wiązania z https://www.snowshop.pl/. Myślałem nad Zieleńcem, ale jeżdżę tam co roku, więc fajnie byłoby coś zmienić
OdpowiedzUsuńMój pierwszy sezon na snowboardzie wspominam bardzo boleśnie. Prze następne dwa tygodnie po powrocie nie mogłem się ruszać. Teraz jeździ mi się już świetnie i upadków jest co raz mniej. Wybieram się tej zimy do Karpacza testować nowe wiązania z https://www.snowshop.pl/. Myślałem nad Zieleńcem, ale jeżdżę tam co roku, więc fajnie byłoby coś zmienić
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń