Najgłupsze filmy 2009 r. - TOP 10

Oglądanie głupiego filmu ma w sobie coś z masochizmu. Podczas seansu uczucie bezpowrotnie straconego czasu miesza się z dojmującym bólem dupy. Poniżej subiektywny ranking filmów, na których w tym roku moje uczucie wydymania przez autorów było najsilniejsze. Czytajcie ku przestrodze, towarzysze.

Na przestawione niżej produkcje szkoda nie tylko czasu, ale nawet prądu zużytego do jego produkcji. Ja seanse przetrwałem. Wy nie musicie. Lepiej oglądać firmy przyrodnicze. Albo nauczyć się trudnej sztuki szydełkowania.

Kolejność filmów alfabetyczna. Nie chcę, by żaden z tytułów nie poczuł się wyróżniony :-)


2012
Generalnie nie lubię filmów katastroficznych. Ale "2012" to jednak katastrofa katastrofy. Reżyser, Roland Emmerich, chyba ma już dość tego świata, bo już kilka razy próbował go zniszczyć ("Godzilla", "Dzień Niepodległości", "Pojutrze"). Fakt, że Emmerich jest Niemcem wzbudza we mnie lęk. Bo Niemcy zawsze dopną swego.


Anioły i Demony
To taki stuningowany "Kod Da Vinci": jest jeszcze więcej efektów specjalnych i jeszcze mniej sensu. Reszta w sumie bez zmian. Przykład na to, że Wielki Amerykańśki Aktor (w tym przypadku Tom Hanks) zrobi wszystko dla kasy.


Bruno
W wykonaniu Saszy Cohena nawet przygody austriackiego homoseksualisty wydają się mało śmieszne. Nie ma co bronić tego filmu. Bo to tak, jakby, cytując klasyka, "robić z szamba perfumerię".


Idealny facet dla mojej dziewczyny
Nie potrafię sobie wyobrazić targetu tego dzieła. Kolejna polska "trendy" komedia. Miało być śmiesznie (bo scenariusz napisał Saramonowicz). Miało być sexy (bo Kuna i Boczarska grają lesbijki). Wyszło totalne nie-wiadomo-co.


Kochaj i Tańcz
Oto przykład filmu, którego po prostu nie da się oglądać. Film popsuto już na poziomie scenariusza. Potem jest tylko gorzej. Zdjęcia są tak chaotyczne, że już po kilku minutach seansu miałem ochotę opuścić tę łajbę. Główni aktorzyści (tak, tak) - Iza Miko i Mateusz Damięcki - to drewniane kukły. Jakim cudem oni tańczą, tego nie wie nikt. Polskie kino z najgorszym wydaniu.


Lesbian Vampire Killers
Pogromcy wampirów lesbijek - i w sumie wszystko jasne. Ten film to jakaś potworna hybryda. Ani śmieszny ani straszny. I, co najgorsze, mało seksowny. Po tak obiecującym tytule można się było spodziewać znacznie więcej niż tylko erupcji głupoty.


Miasto ślepców
Adaptacja znanej książki Jose Saramango, zrealizowana przez Fernando Meirellesa (reżysera przejmującego "Miasta Boga"). W obsadzie Julianne Moore i Gael Garcia Bernal. Efekt końcowy: wielka, amerykańska, nielogiczna kupa.


Przerwane objęcia
Almodovar przyzwyczaił mnie do sukcesywnego obniżania artystycznej poprzeczki. Ale tym razem hiszpański mistrz opuścił poprzeczkę tak nisko, że nie prześlizgnęłaby się pod nią nawet mistrzyni świata w limbo. Po godzinie filmu nie chciało mi się nawet patrzeć na Penelopę Cruz. Jednym słowem - masakra.


Ricky
Tym razem francuski reżyser Francois Ozon pojechał po bandzie. "Ricky" to historia dziecka ze skrzydłami. Tak, tak. Dziecka ze skrzydłami. Żaden z zacnych recenzentów tego filmu nie rozgryzł tej metafory. Nie rozgryzłem i ja.


Terminator: Ocalenie
Film o Terminatorze bez Scharzeneggera w obsadzie i Camerona za kamerą. Spod efektów specjalnych nie wynurza się nawet zarys fabuły, a cytatom z poprzednich części nie ma końca. To pierwszy film akcji na którym udało mi się zasnąć w kinie. I tylko Christiana Bale'a trochę żal...




Na koniec, ku pokrzepieniu serc, zachęcam do zapoznania się z listą najciekawszych filmowych premier na 2010 r. Ale i w nadchodzącym roku światowa kinematografia na pewno zaliczy kilka (kilkaset?) wtop. Porzućcie nadzieje Wy, którzy myślicie inaczej...

Komentarze

Popularne posty