Napisy.info robią sobie jaja z internautów?

Właściciel słynnego portalu z napisami przedpremierowo puszcza na swojej stronie film Avatar. Zapowiada też, że przeniesie się ze swoim "blogiem" na inny serwis, pozostawiając napisy.info serwisem do pobierania napisów. W obu przypadkach okazuje, że Krzysztof J. Szklarski ma kłopoty z wiarygodnością i, na podobieństwo Pudelka, zrobi wszystko dla magicznego "klika". Zresztą nie tylko on jeden.


Już dziś z olbrzymią przyjemnością i satysfakcją mamy przyjemność zaprosić Państwa do obejrzenia filmu w reżyserii Jamesa Camerona "AVATAR"!!! - taka informacja pojawia się po wejściu na stronę www.napisy.info [screen]. Aby obejrzeć ten wyczekiwany przez wielu film nie trzeba lecieć do USA ani nawet jechać do Niemiec - wystarczy odpalić internetowe kino prowadzone przez p. Szklarskiego.

Okej, może się uda przyoszczędzić na bilecie. Klikam więc. I już po kilku sekundach wiem, że się jednak nie uda. Wbrew informacji na stronie głównej, Napisy.info oferują jedynie... zwiastun filmu "Avatar"!

Nazwijcie to jak chcecie. Ja uważam, że to ściema, podpucha i e-marketingowy strzał w kolano. Zresztą nie pierwszy, który funduje sobie Szklarski. Wielokrotnie już odchodził z portalu (i zawsze wracał), legendarne są też jego kłótnie z użytkownikami i prowadzenie na forum rozmów z samym sobą - dzięki prowadzeniu kilku kont naraz. Zresztą... więcej o tej barwnej postaci znajdziecie tutaj: KLIK

Ale zostawmy biednego, zmęczonego kapitalistę Szklarskiego, bo problem jest znacznie szerszy. Wiele portali świadomie rezygnuje z wiarygodności i opiniotwórczości na rzecz klikalności. Można nawet powiedzieć, że owa klikalność zastąpiła wszelkie moralne atrybuty, które posiadały media internetowe. Ma być kolorowo, świecąco i sensacyjnie. Interia.pl zdziczała już dawno, ostatnio przydarzyło się to Wp.pl, a teraz podobna przypadłość dotyka Gazeta.pl.

"47 tys. ludzi uciekło przed nadchodzącym piekłem" - to główny news na wp.pl. Rzecz dotyczy... Filipin, o których mówi się tylko i wyłącznie wtedy dzieje się tam jakaś tragedia. Klikalność tytułów z wyrazem "piekło", "zagłada", "tragedia" jest przecież wysoka. Nie ważne gdzie się to dzieje, bo Zło jest globalne, prawda?

Ale to jeszcze nic. "Wybitny polski dziennikarz dostał cios od PZPN". Yes, yes, yes - Lis w końcu dostał w ryja za nabijanie się z Laty - pomyślałem. Nic z tego. Chodzi o to, że Stefan Szczepłek został niegrzecznie potraktowany przez Leśnych Dziadków. "Dziesięć lat temu związek przyznał mi medal z okazji 80. rocznicy powstania, a teraz mnie nie zaprosił" - żali się wybitny polski dziennikarz na łamach "Rzeczpospolity". Nuda, aż wieje, ale brawo dla Wp.pl za wymyślenie klikalnego tytułu.

Przykłady można mnożyć. "Rekord bramkarza. 104 mecze bez gola!" - to już Interia.pl. Skubany. Jak on to zrobił? Oczywiście zaciekawiony klikam. I czytam, że "Martin Brodeur po raz 104. w karierze nie stracił gola, co jest rekordem hokejowej ligi NHL.". Cudownie. A ilu u nas jest fanów hokeja, oczywiście oprócz hokeistów?

I co z tego wszystkiego wynika? Klikając w coraz głupsze tytuły wzrasta moja irytacja. Czuję, że nie dostaję tego, czego oczekiwałem, że jestem oszukiwany. Portale robią tak bez przerwy, byleby tylko zwiększyć liczbę odsłon. Zdarza się wręcz, że jeden artykuł w ciągu dnia kilkukrotnie zmienia nazwę i jest "żeniony" na stronie głównej jako nowość z ostatniej chwili. A to już szczyt dezinformacji.

Wracając jednak do sprawy Napisy.info. Panu Szklarskiemu przypominam, że nie jest portalem informacyjnym, a jego kontentem nie są wypociny zamieszczane w centralnej części serwisu. Napisy.info wygenerują odpowiednią liczbę odsłon bez konieczności wkurzania internauty kretyńskimi tytułami, które nie mają związku z rzeczywistością. A jeżeli wciąż jest problem z zarabianiem na takim serwisie, to proszę o kontakt - chętnie pomogę zoptymalizować kampanie reklamowe :-D

Komentarze

Popularne posty